sobota, 14 września 2019

Kolejny zamordowany rolnik


Marian Zagórny
 (ur. 8 listopada 1960, zm. 29 lutego 2016[1][2]) – polski rolnik i działacz związkowy, zaangażowany m.in. w działania tzw. pierwszej „Solidarności”.
Marian Zagórny
Ilustracja
Marian Zagórny w 2007
Data urodzenia8 listopada 1960
Data śmierci29 lutego 2016
Zawód, zajęcierolnik, działacz związkowy

ŻyciorysEdytuj

Był jednym z liderów „Solidarności” Rolników Indywidualnych, m.in. stał na czele Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego Solidarności RI. Następnie współtwórca i przewodniczący Związku Zawodowego Rolników „Solidarni”.
Organizator głośnych protestów rolniczych, m.in. przeciwko sprowadzaniu do Polskimodyfikowanego genetycznie lub skażonego zboża oraz przemytowi artykułów rolno-spożywczych. Jego radykalne akcje (np. wysypywanie zboża), które uzasadniał dobrem polskiego rolnictwa i ochroną konsumentów, stały się przyczyną licznych postępowań; w następstwie jednego z procesów spędził 3 miesiące w więzieniu. W obronę Zagórnego angażowało się wiele organizacji pozarządowych[3]. Przez wiele lat chorował, a jego ciało zostało znalezione w podwarszawskim hotelu[4]. Jego pogrzeb odbył się 5 marca 2016 na cmentarzu w Rybnicy[5].

Postaci Mariana Zagórnego nie trzeba przedstawiać czytelnikom "Farmera" i rolnikom w Polsce. To on - wraz z Andrzejem Lepperem - wiele lat temu wysypywał na tory zboże, protestując w ten sposób przeciwko oddawaniu polskiego rynku i dyskryminowaniu polskich rolników. Potem prowadził Związek Zawodowy Rolników Rzeczpospolitej „Solidarni”, również wiele razy upominając się o  właściwą pozycję polskich rolników. Niepokorny, nieokiełznany. Wielokrotnie skazywany. Z kilkoma wyrokami oczekującymi na odbycie. I oczekujący na ułaskawienie, w czym – jak ufał – miała pomóc zmiana na stanowisku prezydenta. Zmiany doczekał. Ułaskawienia nie. 29 lutego 2016 roku w hotelu w Raszynie pod Warszawą Marian Zagórny został znaleziony martwy.
Marian Zagórny przyjechał wraz z wiceprzewodniczącym związku Marcinem Bustowskim do Warszawy na kolejne rozmowy dotyczące rolnictwa. Miał też wziąć udział w premierze filmu „Historia Roja”, opowiadającego historię żołnierza wyklętego, który nade wszystko kochał wolność i sprawiedliwość.
To wszystko wiadomo na pewno. Wszystko potem – pomimo dwukrotnego podejmowania śledztwa przez prokuraturę i ostatecznego prawomocnego umorzenia go przed pół rokiem  – trzeba określić, jako niewyjaśnione.
Łazienka miejscem śmierci
Bustowski, towarzyszący Zagórnemu, dziwnym trafem dziwnie mocno przysnął po wyjściu Zagórnego do łazienki – obudził się ok. 1 w nocy i znalazł ciało towarzysza w gorącej wodzie w wannie. Spuścił wodę i wezwał pomoc.
Śledztwo w sprawie śmierci Mariana Zagórnego prowadziła Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie.
Prowadziła - zapewne – mając na uwadze spostrzeżenie wezwanego na miejsce ratownika z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego. Jak zanotował – a przybył już kilka minut po wezwaniu -  ciało zmarłego znajdowało się w wannie. „W wannie nie było wody. Woda była zakręcona, a wanna była mocno ciepła. Łazienka nie była zaparowana ale czuć było w niej ciepłe i wilgotne powietrze. Na podstawie badania wstępnego stwierdziliśmy zgon mężczyzny z nieznanej przyczyny. Po badaniu wstępnym nie byłem w stanie stwierdzić przyczyny zgonu, jak również stwierdzić czy do zgonu mężczyzny mogły przyczynić się inne osoby. Na ciele denata widać było oparzenie pierwszego stopnia prawie całego ciała poza szyją i głową. Poza oparzeniem nie przypominam sobie innych widocznych obrażeń. W związku z tym na miejsce zdarzenia wezwany został patrol policji.”
Wydawałoby się więc, że można było być spokojnym o ustalenie przebiegu wydarzeń, które zakończyły się śmiercią Zagórnego. Niestety, jak dziś ocenia rodzina, nie zebrano żadnych dowodów.
- Nie przeprowadzono żadnych badań, nie wiem, aby zabezpieczono ślady czy pobrano jakiekolwiek wycinki do badań – mówi syn zmarłego.
Przeprowadzona 1 marca 2016 roku sekcja zwłok oparła się na doniesieniu policji, w którym podkreślano fakt wypicia przez Zagórnego alkoholu:
„Treść doniesienia: w dniu 28.02.2016 r. w godzinach wieczornych Marian Zagórny wraz z ... <prokuratura udostępniła zanonimizowany dokument, ale wiemy, że chodzi o Marcina Bustowskiego, a on sam nie ma nic przeciwko udostępnianiu jego danych, tak jak i syn nie sprzeciwia się upublicznieniu okoliczności śmierci ojca> zameldował się w hotelu ,,Amber" w Raszynie, następnego dnia miał uczestniczyć w Warszawie w spotkaniu służbowym. W pokoju hotelowym mężczyźni wypili wspólnie 0,5 1 wódki, przy czym M. Zagórny wypił wcześniej w drodze do Raszyna jeszcze trzy butelki piwa. Bezpośrednio po wypiciu wódki udał się do łazienki celem kąpieli, natomiast Bustowski położył się spać. Około godz. 1,15 ujawnił w wannie zwłoki Mariana Zagórnego, zwłoki znajdowały się całkowicie pod powierzchnią gorącej wody. Rozpytany pracownik hotelu oświadczył, że nie słyszał żadnych hałasów w pokoju pokrzywdzonego, jak również w tym czasie nikt nie wchodził do hotelu”.
Zwróćmy uwagę, że w tym materiale – którym dysponował wykonujący sekcję zwłok – nie ma już stwierdzenia ratownika, który zeznał: „nie byłem w stanie stwierdzić przyczyny zgonu, jak również stwierdzić czy do zgonu mężczyzny mogły przyczynić się inne osoby”. Zwłoki miałyby znajdować się w całości w wodzie, czego też nie potwierdzają zeznania i inne ustalenia.
Wychodząc od tego niepełnego doniesienia, dr n. med. Mieszko Olczak stwierdził w „Protokole sądowo-lekarskich oględzin zwłok” z 1 marca 2016 r. ostre rozdęcie płuc (rozedmę wodną płuc), brak dowodów na to, aby zgon spowodowały przyczyny mechaniczne, we krwi zmarłego stwierdzono 2,4 promile alkoholu, w moczu – 2,5 promila. Opinia ta zawierała konkluzję, iż „Biorąc powyższe pod uwagę należy dojść do wniosku, iż przyczyną zgonu Mariana Zagórnego było utonięcie”.
Prokuratura 13 lipca 2016 r. umorzyła postępowanie. Postanowienie zaskarżyła jednak rodzina.
Bo alkohol – nawet wypity w znacznych ilościach – sam z siebie nie powoduje śmierci we wrzącej kąpieli.
Osoba mająca 2 i pół promila ma zaburzenia mowy, przewraca się, cechuje ją wzmożona senność i obniżenie zdolności do kontroli własnych zachowań.
A Zagórny z wanny... dzwonił do znajomej. Rozmowa trwała blisko pół godziny, według zeznań rozmówczyni nie zauważyła, aby był nietrzeźwy, omawiali mające odbyć się wkrótce spotkanie służbowe, mówił, że jest w wannie, potem polecił jej poczekać, aż się ubierze. Nie rozłączył rozmowy, więc zeznała, że słyszała odgłosy wychodzenia z wanny, „następnie słyszała stukot kul, z uwagi na to, że mężczyzna porusza się o kulach, później stukot ceramiki, dźwięk, wskazujący, że coś odłożył i się wyciera. ... dodała, że nie słyszała żadnych odgłosów osób trzecich. Nadmieniła, że była przekonana, że Marian Zagórny będzie kontynuować rozmowę po wyjściu z wanny. Połączenie jednak nagle zostało przerwane, świadek wskazała, że nie słyszała przycisku wyłączania telefonu. Później próbowała się dodzwonić do Mariana Zagórnego, ale bezskutecznie” – tak zrekapitulowała te zeznania prokurator w uzasadnieniu ostatecznego umorzenia śledztwa z 29 czerwca 2017 r.
Telefon Zagórnego leżał pod ciałem w wannie. Znajdująca się nad wodą twarz znalezionego w wannie ciała nie była poparzona. Bliscy zwrócili też uwagę na „dziwnie” wykręcone ręce zmarłego.
Złożone przez rodzinę zażalenie na umorzenie trafiło do sądu.
Sądowe pytania zasadnicze
Do złożonego przez rodzinę zażalenia na postanowienie prokuratora umarzające postępowanie 21 listopada 2016 r. przychylił się sąd.
Po ponownym podjęciu postępowania prokurator Izabela Jagnieża 24 stycznia 2017 r. wydała postanowienie o powołaniu biegłego „celem wydania opinii i stwierdzenia na podstawie materiału dowodowego zgromadzonego w aktach sprawy <tu numer> oraz obrazu sekcji zwłok Mariana Zagórnego”, jak wygląda odpowiedź na 6 pytań sformułowanych przez sąd.
Biegłym został... lekarz wykonujący wcześniej sekcję. W oparciu o akta sprawy 6 marca 2017 r. powstała więc opinia podpisana znów przez dr Mieszka Olczaka.
Jak odpowiedział na pytania sądu? Pytanie pierwsze brzmiało: „czy na podstawie plam opadowych można stwierdzić pozycję ciała w momencie zgonu oraz przypuszczalną godzinę zgonu, a także ustalić, czy twarz była zanurzona pod wodą?”
Odpowiedź ograniczyła się do stwierdzenia, że oceniając rozmieszczenie plam opadowych można wnioskować odnośnie do pozycji ciała przybranej po zgonie, o ile ciało po śmierci nie było przemieszczane. „Ewolucja plam opadowych w zależności od czasu, który upłynął od momentu zgonu również pozwala na szacunkowe podanie przedziału czasowego, w którym mogło dojść do zgonu, przy czym badanie plam opadowych musi zostać wykonane przez lekarza w miejscu ujawnienia zwłok. W konkretnym przypadku umiejscowienie plam opadowych na ciele Mariana Zagórnego widoczne na dokumentacji fotograficznej pokrywa się z pozycją ciała opisaną w zeznaniach (...)”
Biegły w ogóle nie odniósł się do pytania o godzinę zgonu. Warto zauważyć, że w swojej opinii podał nawet, że w karcie medycznych czynności ratunkowych zgon stwierdzono 24 lutego 2016 roku, a więc pięć dni wcześniej – ale i to nie wywołało jego czujności czy zainteresowania.
Drugie pytanie sądu brzmiało: „Czy na ciele denata znajdują się oparzenia pierwszego stopnia wzdłuż linii wody, o których zeznał lekarz pogotowia przybyły na miejsce zdarzenia (tu nazwisko i imię) a jeżeli tak, to jaki był mechanizm ich powstawania i czy pozostają one w związku ze zgonem pokrzywdzonego oraz wyjaśnienie, jak to możliwe, iż tego rodzaju oparzeń nie ma na szyi, głowie i twarzy (opis oparzeń w karcie medycznych czynności ratunkowych) skoro przyczyną śmierci jest utonięcie?”
Wydawałoby się, że pytanie to jest absolutnie zasadnicze, wobec ustalenia jako przyczyny śmierci utonięcia w gorącej wodzie, ale biegły stwierdził, że jest ono „wyjątkowo nieskładne i trudno uchwycić jego sens”. Darujmy sobie snute tu rozważania i zacytujmy – jako najbardziej konkretne i odnoszące się do sprawy stwierdzenie: „Biegły wskazał jako przyczynę zgonu utonięcie. W konkretnym przypadku ewentualne zmiany termiczne powłok (które mogły powstać również po zgonie) nie miały wpływu na mechanizm zgonu.”
Zatem drugi biegły oparł się tu na ustaleniach pierwszego – którym był on sam. Nie wykluczył, że zmiany oparzeniowe na ciele mogły powstać po śmierci.
Do swoich wcześniejszych ustaleń odwołał się biegły także przy odpowiedzi na trzecie pytanie sądu: „Czy możliwe jest, w przypadku gdyby zaistniały tego rodzaju oparzenia, aby nie był poparzony przełyk, drogi oddechowe oraz płuca, skoro denat utonął w wodzie, która doprowadziła do poparzeń oraz czy wskazane organy wewnętrzne były poparzone?”
Odpowiedź brzmi: „Biegły na tle zmian pośmiertnych nie stwierdził zmian termicznych. Podczas tonięcia pewna ilość wody jest aspirowana do dróg oddechowych i przewodu pokarmowego, jednak czas kontaktu narządów z wodą jest dość krótki i do wystąpienia zmian termicznych temperatura wody musiałaby być bardzo wysoka.”
Zatem Zagórny utopił się w wodzie, która spowodowała na jego ciele oparzenia I stopnia, ale jego drogi oddechowe miały z nią zbyt krótki kontakt, aby ulec oparzeniu.
W ogóle to, jak wynika z odpowiedzi biegłego na czwarte pytanie, wcale nie musiał utopić się w wannie – opuścił ją po kąpieli.
„Czy możliwe jest, w przypadku gdyby zaistniały tego rodzaju oparzenia, aby były one efektem działania wysokiej temperatury wody, a jeżeli tak, to czy człowiek chociażby nietrzeźwy mógł w takiej wodzie swobodnie kąpać się w wannie i rozmawiać przez telefon ponad dwadzieścia osiem minut nie czując, iż woda doprowadza do oparzeń?” – pytał sąd.
Pełna odpowiedź na to pytanie brzmi: „Biegły nie dysponuje precyzyjną informacją odnośnie temperatury wody. Dane osobowe wskazują, iż zmarły opuścił wannę po kąpieli. Nadto z danych osobowych wynika, iż zmarły chorował na cukrzycę, która powoduje postanie neuropatii cukrzycowej, a co za tym idzie osłabienia czucia bodźców fizycznych (głównie w obrębie kończyn) w tym temperatury. Dodatkowo stan upojenia alkoholowego również zmniejsza odczuwanie bólu. Dużą zmienną jest również osobista wrażliwość konkretnej osoby na ból”.
Jak więc wyglądały wydarzenia, skoro Zagórny opuścił wannę po kąpieli? Utopił się już po wyjściu z wanny? Nic o tym nie wiadomo.
Zostały jeszcze dwa sądowe pytania.
Biegły nie uznał się za uprawnionego do odpowiedzi na pytanie: „Czy w niniejszym przypadku zachodziły przesłanki do przeprowadzenia badań toksykologicznych na obecność w ciele pokrzywdzonego innych substancji niż alkohol?”
Odparł, nawiązując (znów anonimowo) do własnych ustaleń z sekcji: „Sekcja zwłok i wykonane badania dodatkowe wykazały, iż przyczyną zgonu Mariana Zagórnego było utonięcie. Wykluczono zmiany urazowe i ustalono stan trzeźwości. Z punktu widzenia biegłego w konkretnym przypadku celem ustalenia przyczyny zgonu nie było przesłanek do rozszerzenia badań toksykologicznych. Zaznaczyć należy, iż biegły nie podejmuje decyzji odnośnie wykonywania badań toksykologicznych, również ich nie zleca, gdyż nie jest organem prowadzącym śledztwo. Podczas sekcji zwłok zabezpieczono do badań krew i mocz, które mogły być wykorzystane do rozszerzonych badań toksykologicznych. Zaznaczyć należy, iż materiał ten nie jest w obecnej chwili dostępny, gdyż został zutylizowany”.
W tym stanie rzeczy należy uznać, że również odpowiedź na ostatnie pytanie „Czy widoczne na zdjęciach skręcenie rąk pokrzywdzonego powstało przed, czy też po nastąpieniu zgonu i czy mogło być wynikiem działania osób trzecich?” nic nie wniesie do sprawy. I nie wniosła: „W dostępnej dokumentacji fotograficznej pozycja kończyn górnych i rąk jest najprawdopodobniej skutkiem objęcia tych okolic ciała i grup mięśniowych przez stężenie pośmiertne. Pozycja rąk mieści się w fizjologicznych zakresach ruchów zachodzących w stawach kończyn górnych, a w toku sekcji zwłok nie stwierdzono w tych okolicach śladów obrażeń ani zniekształceń obrysów stawów”.
 Prokuratorski brak pytań i ustaleń
Cóż prokurator Jagnieża na takie wyjaśnienia biegłego? Umorzyła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci „wobec braku znamion czynu zabronionego”, a na takie powtórne umorzenie skarga pokrzywdzonym już nie przysługuje.
„Uwzględniając ponownie całokształt zgromadzonego materiału dowodowego należy stwierdzić, iż w niniejszej sprawie nie ujawniono żadnych okoliczności wskazujących, że zgon Mariana Zagórnego nastąpił w wyniku przestępnego działania lub zaniechania innych osób” – twierdzi prokurator Izabela Jagnieża. A nam pozostaje pytanie, czy aby na pewno ujawniono wszystkie okoliczności, które ujawnić należało i czy w ogóle ustalono przebieg wydarzeń z krytycznej nocy. Czy wykorzystano wszystkie możliwości prowadzenia śledztwa? Wszak po dziesięcioleciach ustala się dziś przebieg wydarzeń z innych spraw. A tu – żadnej podejrzliwości, nawet brak najmniejszego krytycyzmu w ocenie materiału.
Poparzone ciało syn skremował. Dziś tego żałuje. A czy żałuje prokurator? „Z punktu widzenia biegłego w konkretnym przypadku celem ustalenia przyczyny zgonu nie było przesłanek do rozszerzenia badań toksykologicznych” – takie zdanie znajduje się w uzasadnieniu umorzenia z 29 czerwca 2017 r. Przepisano je z opinii biegłego – który w ten sposób odniósł się do swoich wcześniejszych czynności z sekcji zwłok.
W toku śledztwa ustalono niewiele, toteż kiedy sąd przyznał rodzinie rację i nakazał kontynuowanie śledztwa, można było oprzeć się na niewielu ustaleniach i na niewielu dokumentach.
Dziwnym trafem nie działał tego dnia hotelowy monitoring. Pokój był otwarty, ale nikt nie widział nikogo wchodzącego do hotelu. Bustowski, towarzyszący Zagórnemu, twierdzi, że przysnął wkrótce, kiedy ten wyszedł do łazienki – chociaż nie położył się, pracował przy komputerze, miał kąpać się jako drugi i nie miał zamiaru jeszcze spać.
- Latem tego roku miałem wylew krwi do mózgu – mówi Bustowski, człowiek trzydziestoparoletni. - Dziwnie się czuję. Może coś nam podali?
Jeśli nawet – to żadnych badań toksykologicznych nie wykonano. Skąd bierze się ta mała dociekliwość prokuratury?
Syn zmarłego mówi, że podczas premiery filmu, na którą Marian Zagórny nie dotarł, prezydent Andrzej Duda zapewniał, że będzie interesował się śledztwem w sprawie okoliczności śmierci. Marian Zagórny wielokrotnie zwracał się do prezydenta: zabiegał o ułaskawienie, ale i wskazywał na potrzebę zmian w Agencji Rezerw Materiałowych, co miało doprowadzić do zabezpieczenia rezerw żywnościowych na wypadek klęsk i ustabilizowania dochodów rolników. W tej sprawie wysyłał też pisma do obecnego premiera, a wtedy wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Teraz, pomimo pism kierowanych do prezydenta, a także do Ministerstwa Sprawiedliwości, żadnego zainteresowania sprawą jego śmierci nie sposób się doprosić. Prezydent przysłał tylko pismo, z którego wynika, że ułaskawić ojca pośmiertnie nie można.
Czy aby na pewno Marianowi Zagórnemu już nic nie jesteśmy winni?

poniedziałek, 2 września 2019

Atak na wolności i warzywa


Mimo, że niepotrzebny konflikt został załagodzony później, jeszcze tego samego dnia,  myślę, że trzeba go omówić, ponieważ nagranie poszło w świat, awantura poszła w świat, trolle i hejterzy już się ekscytują, więc trzeba tę burzę w szklance wody jakoś skomentować 😀


Najpierw Jedna Polska prezentuje się jako organizacja walcząca o podstawowe prawa człowieka w tym prawo do zdrowia, zdrowej żywności, a potem, gdy ktoś występuje z czymś konkretnym, tak jak ja pod wpływem tego co było mówione podczas tej burzy mózgów spontanicznie sporządziłam listę chętnych na zdrowe warzywa ekologiczne z mojego Rancho - nagle zostałam zaatakowana. 😕😕😕


Byłam zaskoczona taką reakcją. 😕 To był taki dysonans między tym, co było mówione, a co jest robione. Niektórzy zamiast się cieszyć, że oto otwarła się furtka z dostawami świeżej, zdrowej żywności wprost od rolnika - w jakimś dziwnym, fanatycznym zaślepieniu atakowali mnie za spontaniczne otwarcie tej furtki do mojego ogrodu.


Uznałam to za przejaw małostkowości i zawiści, oraz chęci nieuprawnionego kontrolowania i ograniczania mojej wolności.


Niniejszym pragnę wyrazić moje zdecydowane NIE wszelkim próbom zamachu na moje wolności. Mam prawo proponować zdrową żywność, a nikt nie ma prawa mi tego zabraniać. Nie dam się zakrzyczeć! 👊👊👊

Takie sytuacje pokazują, że trzeba stworzyć swoją własną organizację, która nie będzie ograniczała mojej wolności.

Atak na moje wolności i warzywa:
https://youtu.be/NQ6DV7Jyxlk?t=12387

Cała konferencja:

czwartek, 29 sierpnia 2019

Krzysztof Tołwiński | Strona Posła na Sejm RP Krzysztofa Tołwińskiego

http://krzysztoftolwinski.pl/

Ministerstwo Holokaustu niszczy polskie hodowle




Jak uważa Krzysztof Tołwiński z Federacji Gospodarstw Rodzinnych, rząd robi wszystko aby zniechęcić i odstraszyć gospodarstwa rodzinne od hodowli trzody chlewnej. W jego opinii walka z ASF-em polega na likwidacji gospodarstw. Działacz podaje przykład przedsiębiorcy ze Strzegowa (woj. mazowieckie, pow. mławski), który jest otwarty na współpracę z rządem w celu skupu świń ze stref objętych afrykańskim pomorem świń, ale aktualnie nie ma takiej możliwości. Z tego powodu rolnicy i hodowcy m.in. z sąsiedniego powiatu ciechanowskiego muszą wieźć swoje świnie ok. 200 km do najbliższej ubojni.

Rolnicy, hodowcy na tym terenie zmagają się z problemem zbytu swoich świń. To kłopoty o których wiemy od kilku lat. W momencie wybuchu ASF i ustanowienia stref niebieskiej i czerwonej, nie radzimy sobie. Przedsiębiorcy maja problem z uzyskaniem surowca i nie wiedzą jak się w tym wszystkim zachować. Lekarze weterynarii też są zdezorientowani w tych przepisach. Cierpią rolnicy, cierpią hodowcy, bo są problemy z odebraniem mniejszych partii. Z tego miejsca gdzie jesteśmy trzeba jechać do najbliższego zakładu skupującego świnie aż 200 km i trzeba zebrać dużą partię. W woj. podlaskim już w 2017 r. zostało to nieźle unormowane i strona rządowa zachowała się w miarę pozytywnie. Była współpraca z rządem, była rekompensata dla zakładów. Gdyby dzisiaj była chęć prawdziwej pomocy, a nie zniechęcania, to podpisano by umowę z moim rozmówcą i on odbierałby surowiec od okolicznych rolników. ASF nie skończy się za rok, za dwa. Niestety jest to problem, który będzie trwał dłuższy czas. Strona rządowa ma możliwości i agencję rezerw materiałowych, istnieje możliwość podpisania dłuższych kontraktów i pan z przyjemnością w swoim zakładzie jest w stanie zagospodarować lokalny surowiec. Tylko trzeba po męsku i po gospodarsku o tym porozmawiać – stwierdza Krzysztof Tołwiński w materiale filmowym opublikowanym na portalu społecznościowym Facebook.

Powiat ciechanowski prawie w całości objęty jest strefą niebieską. Aktualnie mam problemy z ubojem trzody jak i sprzedażą mięsa. Żywiec i półtusze muszę ściągać z innych obszarów, gdzie nie ma ograniczeń. To oznacza transport na 200-300 km. Gdybym miał możliwość, to obierałbym trzodę od lokalnych hodowców. My musimy ściągać mięso z zewnątrz, a tutaj, na miejscu rolnicy mają problem ze sprzedażą – mówi właściciel zakładu mięsnego ze Strzegowa.

Problem polega na tym, iż w naszym powiecie rolnicy nie maja ubojni, która mogłaby skupić świnie z niebieskiej strefy. Jest zakład chętny, ale nie może tego zrobić, ponieważ jest to obwarowane przepisami i zakazami. My musimy nasze tuczniki wieźć 200 km z gospodarstwa do ubojni – mówi rolnik z powiatu ciechanowskiego.

Zatruta żywność wykańcza 100.000 Polaków rocznie






Jakby co roku umierało jedno polskie miasto
Polska onkologia zajmuje niechlubne miejsce w aspekcie walki z nowotworami. W krajach Unii Europejskiej na jednego pacjenta onkologicznego wydaje się średnio 100 euro. U nas zaledwie 42. Nawet w sąsiednich Czechach ta kwota wynosi 85 euro, a w Wielkiej Brytanii aż 171.
Według raportu Najwyższej Izby Kontroli opublikowanego w lutym 2018 roku przeciętny polski pacjent – w przeciwieństwie do chorujących mieszkańców innych krajów Europy - ma ograniczony dostęp do nowoczesnych leków i terapii. Pod tym względem na kontynencie wyprzedzamy tylko Albanię.
Choć liczba zachorowań na nowotwory złośliwe jest w Polsce nieco niższa niż w Europie, to umieralność znacznie wyższa - rak jest przyczyną śmierci około 100 tysięcy Polaków. To tak, jakby co roku umierało miasto wielkości Chorzowa, Kalisza lub Legnicy.
Równie pesymistyczne jest inne zestawienie: Polska, Węgry i Chorwacja są w pierwszej trójce krajów z największą umieralnością na nowotwory złośliwe. A z dokumentu NIK wynika, że za 7 lat to właśnie rak będzie w naszym kraju najczęstszą przyczyną zgonów.

Popieram Konfederację

Popieram Konfederację


W związku z rozpadem Zgody i rozwiązaniem Komitetu Jednej Polski, podjęłam decyzję o zbieraniu podpisów dla Konfederacji, ponieważ jest mi ona ideologicznie bardzo bliska, oraz ponieważ przyjęła w swoje szeregi rolników, więc mam nadzieję, że w ten sposób otworzyła się na sprawy polskiej wsi, które są dosłownie bardzo palące i tragiczne, zwłaszcza przeraża mnie bezduszna masowa zagłada polskich hodowli trzody chlewnej przez doktorów Mengele nasyłanych przez państwo PiS na gospodarzy i ich świnki.
Obecnie ma miejsce przerażający Holocaust polskich świnek. Nasze polskie świnki są bestialsko mordowane w setkach i tysiącach sztuk. To jest prawdziwa zagłada! Zabijane są zdrowe świnie, w tym prośne loszki z maleńkimi żywymi świnkami w brzuchu. Te stworzenia nie mają nawet szansy się urodzić bezpiecznie, bo czeka na nich Szwadron Śmierci wysłany przez Ministerstwo Holokaustu państwa PiS.

Trzeba bezwzględnie zakazać mordercom rzezi niewiniątek!!! :((( 😢😢😢

Izabella Redlarska
Rzecznik Praw Hodowców
https://konfederacja.net/


Zagłada polskich hodowli 😢😢😢
https://youtu.be/rLZZQrpkOaI

Rudniki: Na dzień przed egzekucją: 😢😢😢



Holokaust polskich hodowli :((( 😢😢😢

środa, 28 sierpnia 2019

Holocaust polskich świnek :(((


W związku z rozwiązaniem Komitetu Jednej Polski, podjęłam decyzję o zbieraniu podpisów dla Konfederacji, ponieważ jest mi ona ideologicznie bardzo bliska, oraz ponieważ przyjęła w swoje szeregi rolników, więc mam nadzieję, że w ten sposób otworzyła się na sprawy polskiej wsi, które są dosłownie bardzo palące i tragiczne, zwłaszcza przeraża mnie bezduszna masowa zagłada polskich hodowli trzody chlewnej przez doktorów Mengele nasyłanych przez państwo PiS na gospodarzy i ich świnki.


Obecnie ma miejsce przerażający Holocaust polskich świnek. Nasze polskie świnki są bestialsko mordowane w setkach i tysiącach sztuk. To jest prawdziwa zagłada! Zabijane są zdrowe świnie, w tym prośne loszki z maleńkimi żywymi świnkami w brzuchu. Te stworzenia nie mają nawet szansy się urodzić bezpiecznie, bo czeka na nich Szwadron Śmierci wysłany przez Ministerstwo Holokaustu państwa PiS.


Trzeba bezwzględnie zakazać mordercom rzezi niewiniątek!!! :(((


Izabella Redlarska



https://youtu.be/rLZZQrpkOaI

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Kolejna rzeź niewiniątek


Główny Lekarz Weterynarii informuje o kolejnym ognisku afrykańskiego pomoru świń w woj. warmińsko-mazurskim, tym razem zarażone stado liczyło 193 świnie. To już 17 ognisko na terenie tego województwa w 2019 r., w wyniku czego likwidacji musiało zostać poddanych 22,5 tys. świń. W całym 2018 r., w Warmińsko-Mazurskiem zabito z powodu wystąpienia ogniska ASF 5 440 świń.

https://www.farmer.pl/produkcja-zwierzeca/trzoda-chlewna/nowe-ognisko-asf-ponownie-w-pow-bartoszyckim,88050.html

sobota, 17 sierpnia 2019

Samoobrona polska



Jak sama nazwa wskazuje projekt dotyczy samoobrony polskiej przed instytucjami, organizacjami oraz korporacjami niszczącymi polskich rolników, polskich hodowców, polskie rolnictwo, polskie hodowle, a także łamiących prawa polskich konsumentów do jedzenia polskiej, zdrowej żywności.


Moim celem jest skuteczna obrona polskich rolników przed przemocą i patologiami państwa terrorystycznego, które niszczy to co dobre, które niszczy to co wartościowe, które niszczy to, co kochamy.

Docelowym celem jest rozkwit polskiego rolnictwa karmiącego cały naród polski zdrową żywnością dzięki temu poprawiającemu zdrowotność narodu polskiego, albowiem najlepszym lekarstwem jest zdrowa żywność, a nie chemiczne piguły.

Państwo polskie musi chronić żywicieli narodu -  nie może ich prześladować, nie może ich niszczyć,  nie może szydzić z ciężkiej ich pracy.

Autor projektu:

piątek, 9 sierpnia 2019

Ogromne pieniądze na walkę z suszą. Wnioski od września



100 milionów euro - tyle zostanie przeznaczone na "małą retencję", czyli program dofinansowania inwestycji rolniczych związanych z nawodnieniem. We wrześniu ruszy nabór wniosków - w pierwszej kolejności pieniądze dostaną rolnicy z najbardziej zagrożonych suszą obszarów - powiedział minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Susza w kolejnym roku dotyka Polskę, powodując straty w rolnictwie. Aby temu, choć częściowo zapobiec, w sierpniu przyszłego roku zostanie ogłoszony nabór wniosków na inwestycje związane z nawodnieniem - poinformował minister.

Susza rolnicza niemal we wszystkich województwach

Mała retencja

Wyjaśnił, że pieniądze na małą retencję pochodzić będą różnych "przesunięć" środków między działaniami w ramach Programu Rozwoju Obszarów wiejskich 2014-2020.
- Nabór wniosków na inwestycje, które pozwolą na budowę zbiorników wodnych czy studni głębinowych ruszy już we wrześniu, tak by jak najszybciej rolnicy mogli rozpocząć inwestycje - powiedział szef resortu rolnictwa.
Dodał, że choć środki na ten cel są duże, to pierwszeństwo w naborze będą mieli rolnicy, których gospodarstwa położone są na terenach, gdzie zwykle występuje susza.
W tym roku największy deficyt wody odnotowany jest w województwie lubuskim, wielkopolskim i łódzkim.

Coraz droższa żywność, paliwa, mieszkania. "Największe zmartwienie"

Duży program

Ardanowski przypomniał, że jednocześnie przygotowywany jest "duży" program rozwoju retencji, który będzie realizowało ministerstwo gospodarki morskiej. Resort chce wydać m.in. na budowę dużych zbiorników wodnych 14 mld euro, ale środki te pochodzić będą już z nowej perspektywy finansowej UE.
Jak mówił Ardanowski, w ramach środków, którymi dysponuje resort rolnictwa dofinansowywane będą inwestycje modernizujące już istniejące system nawadniania lub wykonanie w gospodarstwie nowego nawodnienia w postaci np. zbiornika wodnego powierzchniowego.
Jeżeli jednak zrealizowanie takiej inwestycji okaże się niemożliwe, rolnik będzie mógł zbudować ujęcie głębinowe lub zmodernizować instalację zaopatrującą gospodarstwo w wodę. Przewidziana jest też dotacja do zakładania systemów typu deszczownia, choć - zdaniem ministra - są one mało efektywne, gdyż woda szybko paruje z powierzchni gleby.
W ramach inwestycji w nawadnianie musi być zainstalowany system pomiaru wody (jeżeli dotychczas go nie było), umożliwiający mierzenie zużycia wody na poziomie wspieranej inwestycji.
Pomoc będzie przyznawana, jeżeli inwestycja spełni wymagania wynikające z obowiązujących przepisów prawa, które mają do niej zastosowanie, w szczególnie w zakresie ochrony środowiska i prawa wodnego.

Koszty kwalifikowalne

Rolnik będzie mógł dostać dofinansowanie maksymalnie do 100 tys. zł, przy czym pomoc zostanie przyznana na inwestycję, której koszty kwalifikowalne wyniosą ponad 15 tys. zł. Wnioski będzie przyjmowała Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Wsparcie polegać będzie na refundacji do 50 proc. kosztów kwalifikowalnych, (a w przypadku, gdy ubiega się o nie młody rolnik - 60 proc.), poniesionych przez beneficjenta na daną inwestycję.
Projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie szczegółowych warunków pomocy finansowej na "Modernizację gospodarstw rolnych" w ramach "Wsparcia inwestycji w gospodarstwach rolnych" został skierowany do Rządowego Centrum Legislacyjnego z prośbą o rozpatrzenie projektu przez komisję prawniczą.
"W związku z powyższym ostateczne brzmienie przepisów, w tym dotyczących katalogu kosztów kwalifikowalnych oraz zasad kwalifikowalności kosztów, będzie znane po zakończeniu prac nad projektem rozporządzenia dla tego typu operacji" - poinformowano.

Straty z powodu suszy

Ponad 1,8 miliona hektarów gruntów rolnych jest dotkniętych suszą - poinformowało pod koniec lipca MRiRW. Według resortu z dotychczasowych danych wynika, że suszą jest dotkniętych około 1 milion 805 tysięcy hektarów upraw. Tylko w ubiegłym roku na odszkodowania z tego tytułu Skarb Państwa wydał ponad 2,2 mld zł.
Tymczasem, jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, w Polsce jest około 14,5 miliona hektarów użytków rolnych, w tym około 11 milionów - to grunty rolne.
Straty szacowane są 1250 gminach w całej Polsce. Najwięcej komisji powołanych zostało w województwie wielkopolskim - 226, łódzkim - 177, mazowieckim – 139 oraz zachodniopomorskim - 105.